Nie do wiary to już ostatni dzień...
Tego dnia wybralismy sie od rana na zakupy. Głównie dokupowalismy herbatę, pilnując przepisowych limitów 3kg na osobę. W mojej walizce jak sie potem okazało było ponad 6kg...;)
Jeśli chodzi o Colombo to jest to miasto jak większosć głównych miast na świecie. Wzorujace sie na zachodniej kulturze ale zachowujace na szczęście pierwiastki lokalne.
Około godziny 21 wymeldowalismy sie z naszego mieszkania. Oczywiście nie obyło sie to bez problemów. Tym razem okazało sie ze jakobyśmy nie opłacili za nasz nocleg. Skrupulatny pan przy recepcji musiał wszystko sprawdzać kilka razy bo coś w jego lankijskim komputerku sie nie zgadzało. Oczywiscie pokazaliśmy mu potwierdzenie rezerwacji i opłaty ale po pół godzinnym nerwowym oczekiwaniu powiedzieliśmy BAY i udalismy sie do naszej spóźnionej bus-taxi.
Na lotnisko na szczęście zdązyliśmy jeszcze z ponad godzinnym zapasem.
Dochodzimy do check inu i od razu młodizeniec za ladą wie o naszej destynacji, jeszcze kontrola paszportowa, stempelek i wydatki ostatnich rupi na magnesiki na lodówkę i inne zabawki dla dzieci:)