W Londynie wsiadamy do samolotu i okazuje się że samolot wypełniony jest może w 50% psażerów. Więc rozsiadamy się gdzie sie da żeby mieć po 2 do 4 miejsc. Lot nocny, pasażerów niewielu więc mogliśmy pozwolić sobie na nieco wygodniejsze podrózowanie, niemal jak w busines klasie:):) Ale ja niemal przez cały lot nie mogłem spać.
Lądujemy około 12w południe lokalnego czasu, wysiadam i to wspaniale uderzenie gorąca:):):)
Lotnicko w Colombo bardzo przyzwoite, nawet wieksze niż nasze w Warszawie.
Szybko idziemy do odprawy paszportowej po wizy i nagle problem... okazuje się ze przy składaniu wniosku on line zjadłem jedną cyferkę numeru paszportu... Pani nie słucha moich wyjaśnień i odsyła mnie do naczelnika. Pokoik pana naczelnika znajduje się tuz za plecami. Idę przerażony i zdenerwowany na samego siebie i swoje gapiostwo . I miła niespodzianka, naczelnik przytakuje głową, że bez żadnego problemu dostanę naklejkę z wizą. Wracam do stanowiska z nieugiętą panią, mówię że mam zgodę (na słowo uwierzyła, nie potrzebowała podpisu pana naczelnika) i dostaję naklejkę do paszportu i słowa miłego pobytu z uśmiechem na twarzy. Hurrraaaa.
Po tej przygodzie szybko biegniemy żeby złapać transport by nie spóźnić się na pociąg z Colombo do Kandy. Przed wyjściem z lotniska wymieniamy jeszcze nasze dolary na rupie i za drzwiami klimatyzowanego lotniska łapiemy szybko busa do Colombo. Za drzwiami gorąco i duszno jak w saunie.
Jedziemy do Colombo Fort czyli główny dworzec kolejowy w stolicy Sri Lanki.
Spostrzeżenia i wnioski:
- Na Sri Lanke najlepiej zabrać dolary i najlepiej wymienić je na lotnisku, robią to od ręki a kurs jest niemal taki sam jak w bankach w innych częściach wyspy. Przy wymianie waluty w bankach trzeba się liczyć z długim czasem i wypełnianiem różnych papierów, co zajmuje około 30 minut.
- Nie zabieramy walizek plastikowych, no chyba ze jedziemy do 5* hotelu i tylko leżymy i wypoczywamy całe wakacje oraz zabieramy jak najmniej ubrań.
- Przed wejściem do taksówki pytamy o cenę, którą oczywiście zawsze negocjujemy.
-